Aidan Gillen
Prawo ulicy sezon 5
Prawo ulicy,
(The Wire);
- twórcy: David Simon;
- HBO, sezon 5, 2008;
- wybrana obsada: Dominic West, John Doman, Deirdre Lovejoy, Wendell Pierce, Lance Reddick, Sonja Sohn, Seth Gilliam, Domenick Lombardozzi, Clarke Peters, Michael Kenneth Williams, Jim True-Frost, Frankie Faison, Corey Parker Robinson, J.D. Williams, Chad Coleman, Jamie Hector, Aidan Gillen, Clark Johnson, Tom McCarthy, Robert Wisdom, Andre Royo, Tristan Mack Wilds;
- kategoria: dramat, kryminał.
W mieście trwają wielkie finansowe cięcia. Dziura w finansach edukacji sprawia, że inne sfery mocno muszą zacisnąć pasa. Policja również. To obniża morale i przyczynia się wzrostu przestępczości.
McNolty znów pije i coraz bardziej mu przeszkadzają oszczędności w policji. Postanawia działać, z tym że nie do końca legalnie... Skoro policja nie przestrzega zasad to kto to będzie robić? W normalnym mieście media by nagłośniły sprawę, ale w Boltimore gazety mają swoje problemy i dziennikarze wiele zrobią by wypłynąć. I nie chodzi tu o gruntowne śledztwa przeciwko władzy. Korupcja w Baltimore dotyka wszystkich sfer.Prawo ulicy sezon 3
Prawo ulicy,
(The Wire);
- twórcy: David Simon;
- HBO, sezon 3, 2004;
- wybrana obsada: Dominic West, John Doman, Deirdre Lovejoy, Wendell Pierce, Lance Reddick, Sonja Sohn, Seth Gilliam, Domenick Lombardozzi, Clarke Peters, Michael Kenneth Williams, Jim True-Frost, Frankie Faison, Corey Parker Robinson, J.D. Williams, Idris Elba, Chad Coleman, Jamie Hector, Wood Harris, Aidan Gillen, Robert Wisdom;
- kategoria: dramat, kryminał.
Wspominałem, że miałem prawie dziesięcioletnią przerwę w oglądaniu dwóch pierwszych sezonów Prawa ulicy. Wyszło mi na to, że z takim nastawieniem nie dożyję do finału sezonu i postanowiłem delikatnie sprawę przyśpieszyć. Trzeci sezon machnąłem kilkanaście dni po drugim. Jest postęp.
Akcja sezonu skupia się ponownie na branży narkotykowej. Gangi dzielą dzielnice Baltimore pomiędzy siebie.. wojen jakby mniej bo istnieje szerokie porozumienie, ale statystyki policji nadal są słabe. Szefostwo zachęca do kreatywnego raportowania, ale nie ukrywajmy, trupa z raną postrzałową ciężko zakwalifikować jako wypadek samochodowy, czy też pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Nie wiem czy wiecie, ale takie kreatywne budowanie statystyk naprawdę miało miejsce w miastach ze złą reputacją (Detroit, Chicago i pewnie nie tylko tam).Bohemian Rhapsody - 2018
Bohemian Rhapsody - 2018;
- reżyseria: Bryan Singer;
- scenariusz: Anthony McCarten;
- wybrana obsada: Rami Malek, Lucy Boynton, Gwilym Lee, Joseph Mazzello, Ben Hardy, Aidan Gillen, Allen Leech;
- gatunek: biograficzny, dramat, muzyczny.O tym filmie było głośno przed premierą. Najpierw były wątpliwości co do obsady, a następnie mnóstwo osób skrytykowało zwiastun, który pojawił się w sieci. Na dzień dobry film nie miał łatwo, ale przecież nie powinno to dziwić. Przecież to film o legendzie i nie może być tak, że będzie byle jak zrobiony. Specjalnie na ten seans wybrałem się do sali IMAX - taki film musiał być obejrzany na wielkim ekranie. Wyboru sali absolutnie nie żałuję, a sam tytuł zrobił na mnie mocne wrażenie. Od razu napiszę (miejmy to za sobą), że łzy się polały. Bohemian Rhapsody to mnóstwo emocji i niesamowita historia kultowego zespołu.
Scenariusz nie jest może ubrany w fajerwerki, może i nie zaskakuje, może jest trochę ugrzeczniony, ale w mojej ocenie to nie wady. Życie Mercury'ego było świetnym scenariuszem filmowym, ale twórcy musieli wyważyć odpowiednio fabułę. Można było zrobić film o jednej wielkiej imprezie, można było zrobić film od narodzin aż do śmierci, a można tez było zrobić tytuł o drodze do sławy i problemach, które wspomniana sława przynosi. Twórcy wybrali środek, starali się sporo pokazać, ale też nie zamykać się na 'jeden temat'. Wierzę, że nie było to łatwe, ale efekt końcowy jest dla mnie bardzo pozytywny. Jest i Freddie, jest i Queen, jest Live Aid, historia rocka i przede wszystkim są ludzie, którzy podejmują decyzje, a te nie zawsze są dobre. Samo życie. Scenariusz jest bardzo dobry, ale jeszcze lepsza jest obsada.Król Artur: Legenda miecza - 2017
Król Artur: Legenda miecza,
(King Arthur: Legend of the Sword) - 2017;
- reżyseria: Guy Ritchie;
- scenariusz: Joby Harold, Guy Ritchie, Lionel Wigram;
- muzyka: Daniel Pemberton;
- wybrana obsada: Charlie Hunnam, Astrid Bergès-Frisbey, Jude Law, Djimon Hounsou, Eric Bana, Aidan Gillen, Kingsley Ben-Adir, Annabelle Wallis, Tom Wu;
- gatunek: przygodowy, fantasy.Kolejna produkcja, której nie pokochali krytycy filmowi. Nic tak mnie nie zachęca do seansu jak histeryczne, negatywne opinie. Na ten film musiałem iść. Z jednej strony Guy Ritchie, a z drugiej Hunnam, którego sobie cenię.
Jeśli spodziewacie się typowej, romantycznej opowieści o Królu Arturze to ten film nie jest dla Was. Jeśli bardziej interesuje Was kino awanturnicze i świeże spojrzenie na legendy arturiańskie to wyjdziecie z kina w pełni usatysfakcjonowani.
Władzę nad królestwem sprawuje tyran, który zabił prawowitego króla. Jest bezwzględny, a jego armia gnębi lud. Do pełni władzy brakuje mu tylko legendarnego miecza - Excalibura. Nie muszę pisać, że miecz jest wbity w skałę i tylko jedna osoba może go wyciągnąć? To wszystko znamy, ale nigdy Artur nie był przedstawiony w taki sposób. Awanturnik, dla którego najważniejsze jest wygodne życie. Żyje poza prawem, ale też stara się zbyt mocno nie wychylać. Niepotrzebny rozgłos nie sprzyja zarabianiu pieniędzy. Jak dowiaduje się, że tron mu się należy to chętnie z niego rezygnuje. Sprawy królestwa go nie interesują, ale przeznaczenie nie daje o sobie zapomnieć.Gra o tron - sezon 6
Gra o tron - sezon 6,
(Game of Thrones) - 2016;
- HBO, ekranizacja prozy George’a R.R. Martina;
- twórcy: David Benioff, D.B. Weiss;
- wybrana obsada: Lena Headey, Peter Dinklage, Emilia Clarke, Maisie Williams, Kit Harington, Iain Glen, Sophie Turner, Nikolaj Coster-Waldau, Rory McCann, Alfie Allen, Aidan Gillen, Conleth Hill, Julian Glover, Jacob Anderson;
- gatunek: dramat, fantasy, przygodowy.Nie lubię oglądać seriali na raty, a to sprawia, że mam mały problem z Grą o tron. Co prawda udało mi się obejrzeć niemal za jednym zamachem.. ale czas oczekiwania był dosyć trudny. I nie chodzi o to, że uważam ten serial za wybitny. Ilość materiałów i spoilerów w serwisach (nie tylko filmowych) sprawiła, że przestałem mieć ochotę na ten tytuł. Zaczęło się całkiem niewinnie - czy Snow żyje? To pytanie się pojawiało przez kilka miesięcy niemal codziennie... później machina promocyjna za pomocą mediów społecznościowych zaczęła działać na olbrzymich obrotach. Każdy epizod szóstego sezonu to olbrzymie ilości materiałów w sieci, a w nich między innymi: materiały z planu, zwiastun z odcinka, recenzje odcinka, wywiady, komentarze, memy. Ten zmasowany atak medialny nie zachęcał mnie do oglądania. Efekt był odwrotny - czułem się zmęczony tym tytułem. Wolę bardziej kameralne tytuły.
Więzień labiryntu: Próby ognia - 2015
Więzień labiryntu: Próby ognia
(Maze Runner: The Scorch Trials) - 2015;
- reżyseria: Wes Ball;
- scenariusz: T.S. Nowlin;
- wybrana obsada: Dylan O'Brien, Ki Hong Lee, Kaya Scodelario, Thomas Brodie-Sangster, Aidan Gillen,
- thriller, akcja, przygodowy.Dałem się przekonać i obejrzałem drugą część Więźnia Labiryntu. Pierwsza część średnio mi przypadła do gustu, ale nie można jej było odmówić pewnego pomysłu fabularnego. W dwójce nawet ten element zawodzi. Już w pierwszych scenach autorzy wyłożyli wszystkie karty na stół. Wprowadzili zagrożenie w postaci zombie, to ta "choroba" okazała się bezpośrednią przyczyną powstawania labiryntów. Czy widzicie tu jakiś związek? Ja nie widzę żadnego.. Próby ognia są kalką obecnych trendów w popkulturze, można powiedzieć, że to nic złego, że właśnie na tym polega takie kino. Czerpać z innych filmów, książek i spróbować na tym zarobić. Faktycznie tak jest, ale liczy się jeszcze pomysł, klimat, spójność uniwersum, jakość wykonania i niezłe aktorstwo. Wszystkie te elementy w tym filmie zawodzą.. fabuła jest absurdalnie głupia i nielogiczna. Wszystkie błędy z pierwszej części zostały z czułością zachowane i rozwinięte.
Lubię kino science-fiction, ale wymagam od twórców przynajmniej minimalnego szacunku względem inteligencji widza.Ktoś jest Tobą
Przemierzając przez niezbadane tereny internetu udało mi się trafić na całkiem ciekawy miniserial wyprodukowany przez BBC. Identity (2010) to sześcioodcinkowa produkcja opowiadająca o specjalnej grupie Scotland Yardu, która ma walczyć z przestępstwami wynikającymi z kradzieży tożsamości.
W współczesnych, skomputeryzowanych i zautomatyzowanych czasach, o taką kradzież nietrudno. Świetny pomysł na serial.
Realizacja też jest na niezłym poziomie. Identity posiada interesujący klimat. Trochę mroczny i trochę jakby zawieszony w rzeczywistości. Trudno mi to nazwać. Podobne odczucia miałem oglądając Paradox.
W głównej roli Aidan Gillen.
Identity przypomniał mi, że warto zainteresować się brytyjskimi produkcjami, zwłaszcza tymi skończonymi ;)
Serial oceniam na zasłużone siedem