Niech nie zmyli tytuł - to nie będzie notka o muzyce.
Jako dzieciak miałem jakieś opakowanie klocków konstrukcyjnych. Kilka blaszek, kółeczek oraz mnóstwo śrubek. Jak urosłem (na ciele, a nie w głowie) to zacząłem tęsknić za tymi klockami. Kilka lat temu kupiłem sobie zestaw podstawowy klocków Eitech i wspomnienia ożyły. Później dostałem kolejne zestawy. Chwilę poskręcałem i i poszło w kąt. Dziś postanowiłem sobie przypomnieć jak to jest skręcać te klocki.
Osiem godzin machania śrubokręcikiem i powstał robocik. Coś Wam przypomina?
Dla zwycięzcy piwo na mieście ;p
Na załączonym zdjęciu nie widać wszystkich śrubek, pomysłów i porażek (tych było najwięcej) ;p.
Za kilka miesięcy pewnie znów coś poskręcam.
Czasem warto obudzić w sobie wspomnienia z dzieciństwa.