Wołyń - 2016;
- reżyseria: Wojciech Smarzowski;
- scenariusz: Wojciech Smarzowski;
- wybrana obsada: Michalina Łabacz, Arkadiusz Jakubik, Vasili Vasylyk, Adrian Zaremba, Izabela Kuna, Jacek Braciak;
- gatunek: dramat, wojenny.
Jesień 2016 to dobry czas dla polskiego kina. Na ekranach, poza nieszczęsnym Smoleńskiem, pojawiło się kilka naprawdę dobrych pozycji. Dopracowane scenariusze, świetna gra aktorska i poziom realizacji, który nie ustępuje zachodnim produkcjom. Filmy te mają jeden wspólny mianownik - po ich seansie wychodzi się w milczeniu.. jest silna potrzeba przetrawienia tego, co się właśnie obejrzało na ekranie.
Do takich własnie produkcji zaliczyć możemy Wołyń Smarzowskiego. Reżyser sięgnął po temat, który lata temu powinien się doczekać ekranizacji, ale zabrakło politycznej i artystycznej odwagi by taki film zrealizować. O wiele łatwiej się kręci filmy o księżach i jednoznacznych wydarzeniach historycznych. Za samo podjęcie tematu ludobójstwa na Wołyniu należy się Smarzowskiemu uznanie. Ten film jest teraz niesamowicie potrzebny. Z nagłówków gazet, z ekranów telewizorów i z ambon coraz częściej słyszymy poglądy, które wywołują głębokie podziały w społeczeństwie. Politycy (i nie tylko) coraz częściej dzielą świat na My i Oni - zapominają, że raz posiane ziarno nienawiści zawsze ma swoje konsekwencje, że niewiele trzeba by słowa zamieniły się w czyny. Właśnie z tym mieliśmy do czynienia na ziemi wołyńskiej. Stosunki polsko-ukraińskie były mocno napięte. Sowieci i Naziści (też dokonali swoich zbrodni) skutecznie uwolnili nienawiść, która zbierała się w ludziach. Bandy Ukraińców zbierały się i najczęściej pod osłoną nocy mordowały mniejszości etniczne. Zginęło ponad pięćdziesiąt tysięcy Polaków. Mordowano wszystkich: mężczyzn, kobiety, dzieci. Nie były to "zwykłe egzekucje" obcych. Ludobójstwo stało się swoistym festiwalem rozrywki. Nie wystarczyło zabić - trzeba było sprawić przy tym jak najwięcej bólu. Pamiętacie ostre cięcia maczetą w Hotelu Rwanda? To przy Wołyniu wydawało się niewinną zabawą.
Smarzowski lubi szokować widza i często go za to krytykowałem, ale w tym filmie pokazanie okrucieństwa oprawców było potrzebne. Rzeź wołyńska była niesamowitą tragedią, w której ofiarami są wszyscy. O takich sprawach należy pamiętać - tylko pamięć pozwoli nam uniknąć w przyszłości podobnych sytuacji.
A może ludzkość ma wpisane w siebie to okrucieństwo, które raz na jakiś czas musi dać znać o sobie?
Cieszę się, że Smarzowski zrobił ten film, że napisał naprawdę interesującą historię, która pokazała skomplikowanie i bestialskość tamtej zbrodni. Na słowa uznania zasługuje też Michalina Łabacz - miała bardzo trudną rolę, ale świetnie sobie poradziła.
Oceniam na osiem plus. Punkt odejmuję za zbyt poszarpany montaż.
Poniżej zwiastun
Przeraża mnie współczesne bezrefleksyjne wznoszenie na piedestały różnych band, które w latach czterdziestych grasowały w Europie. Niektórzy wydają się nie pamiętać, że historia nigdy nie jest czarno-biała. Celowo wybrałem "sielski" kadr z filmu. Wydaje mi się, że jego niewinność dobrze kontrastuje z wydarzeniami opowiedzianymi w Wołyniu.