Oskar,
(Oscar) - 1991;
- reżyseria: John Landis;
- scenariusz: Michael Barrie, Jim Mulholland;
- wybrana obsada: Sylvester Stallone, Ornella Muti, Tim Curry, Peter Riegert, Kirk Douglas;
- gatunek: komedia.
Stany Zjednoczone, lata trzydzieste dwudziestego wieku. Angelo (Stallone) jest gangsterem, albo raczej był.. obiecał umierającemu ojcu, że od tej chwili będzie żył uczciwie. Łatwo powiedzieć, ale już pierwszego dnia ma na głowie wiele rodzinnych spraw, które najłatwiej byłoby rozwiązać kilkoma pociskami, ale Angelo próbuje użyć swojego sprytu i wszystkie sprawy "życia lub śmierci" rozwiązać pokojowo.
A problemów od rana ma całkiem sporo.. a zaczyna się niewinnie.. od księgowego, który oczekuje podwyżki, a jak ją dostaje to się przyznaje, że oskubał szefa na ładną sumkę.. nic tylko zastrzelić, ale przecież nie można. Poza tym złodziej twierdzi, że chce się ożenić z córką Angelo.. za to kulka też się należy, ale to córka na to powie? Później problemów jest coraz więcej.. a rozwiązania oczywiste nadal zabronione. Zabierając się za ten film niewiele oczekiwałem. Niskie oceny części znajomych skutecznie mnie zniechęcały, ale chęć kompletowania filmografii Sly zwyciężyła.
Seans udowodnił mi, że mam dziwne gusta i oceny moich znajomych powinny być wskaźnikiem, ale nie powinny przekreślać żadnego tytułu. Oscar urzekł mnie humorem i konwencją, która mocno przypominała mi teatr. Nie można też pominąć niezłej roli Stallone - nie sądziłem, że ten aktor może dobrze wypaść w takim tytule.
Całość mocno przypadła mi do gustu. Oceniam na osiem.
Polecam chociaż wiem, że to nie pozycja dla wszystkich. Bawiłem się wyśmienicie.
Poniżej zwiastun