Niesamowity Spider-Man
(The Amazing Spider-Man, reżyseria Marc Webb, 2012)
Spider-Man to mój najmniej ulubiony komiksowy bohater. Wiem, że ma wielu fanów, ale mnie zwyczajnie to nie rusza. Nie jestem też wielkim fanem ekranizacji z człowiekiem pająkiem w głównej roli.
Najnowsza odsłona przygód jest niesamowicie przewidywalna. Klimatem, fabułą, efektami, nie ma tu nic co po seansie powodowałoby, że mówimy wow.
Film technicznie, fabularnie, aktorsko jest przyzwoity. Dobrze też są wykonane sceny walki i efekty specjalne. Mimo to film mnie nie zachwycił.
Jest dobrze i tylko dobrze.
Spider-Manem jest tym razem Andrew Garfield. Gra dobrze, ale jakoś mi nie pasuje. Jest lepszy niż Maquire, ale nadal to nie to.
Towarzyszy mu Emma Stone, a przeciwnikiem jest człowiek jaszczur - Rhys Ifans. Obie role zagrane przyzwoicie, ale bez fajerwerków.
Niesamowity Spider-Man mi się podobał, ale kolana nie rzucił. Jest szansa, że dwójka to zrobi.
Oceniam na siedem.
Zdecydowanie wolę mroczniejszych herosów.
Zwiastun