Nie opuszczaj mnie (Never Let Me Go) - 2010;
- reżyseria: Mark Romanek
- scenariusz: Alex Garland
- wybrana obsada: Carey Mulligan, Keira Knightley, Andrew Garfield, Charlotte Rampling, Sally Hawkins
- science fiction, melodramat.
Lubię kino antyutopijne, dlatego też chętnie sięgnąłem po ten tytuł. Przymknąłem oko na to, że jest to melodramat. Przyznaję, że wątek miłości mnie nużył, ale nie wkurzał.. znajomi mogą powiedzieć, że nie wymiotowałem tęczą.. Irytowała mnie za to naiwność narracyjna, bylejakość przedstawionego świata oraz mądrości rodem z Paula Coelho. Wszystko napisane tak, by nastolatki miały czym się emocjonować. Dokładnie takie same wrażenia miałem po filmach: Dawca pamięci, czy też Więzień labiryntu.
Początek seansu był bardzo obiecujący.. szkoła z pensjonatem, w której są hodowane dzieci, które w przyszłości mają zostać dawcami organów.. klimat budowała też znakomita muzyka oraz gra Charlotte Rampling. Zapowiadał się film, który tematyką przypominałby Wyspę z 2005 roku. Później seans zaczął mocno rozczarowywać.. nie oczekiwałem dynamicznej akcji, ale brak rozwinięcia głównego motywu science-fiction sprawiło, że zacząłem się irytować. Kolejne minuty coraz dobitniej mi uzmysławiały, że mam do czynienia z typową produkcją młodzieżową.. nie liczy się konsekwencja w budowaniu świata, klimatu, czy też fabuły - to wszystko detale w obliczu "mądrych" frazesów wypowiadanych przez główną bohaterkę.. rozczarowujące.
Oceniam na sześć. Zepsute nadzieje obniżają notę.
Poniżej zwiastun do filmu