Mary i Marta
(Mary & Martha, reżyseria Phillip Noyce)
Dziś pozycja całkiem inna od tych, które ostatnio oglądam. Prosta, telewizyjna opowieść, która chwilami wzrusza, ale przede wszystkim opowiada o świecie, którego do konca nie znamy. Tym światem jest Afryka, która jest niesamowitym połączeniem nowoczesności, współczesności z pierwotnym pięknem i problemami, które mogłyby być naprawione niedużym nakładem finansowym. Mowa o malarii roznoszonej przez komary, przez którymi w dosyć prosty sposób można się zabezpieczyć.
Mary i Marta to film o poszukiwaniu celu po śmierci bliskich, o tym, że każda śmierć powinna przynieść coś dobrego, coś co nada jej cel.
Największym atutem tej produkcji są niesamowite zdjęcia i muzyka. Czasem ma się wrażenie, że to film przyrodniczy.. aktorsko też bardzo dobrze, Hilary Swank oraz Brenda Blethyn wypadły bardzo przekonująco.
Całość oceniam na bardzo mocne osiem.
Notę zaniżyły końcowe sceny, które były zbyt płytką próbą wyciśnięcia łez.
Zwiastun