Liga Sprawiedliwości,
(Justice League) - 2017;
- reżyseria: Zack Snyder;
- scenariusz: Chris Terrio, Joss Whedon;
- wybrana obsada: Ben Affleck, Henry Cavill, Amy Adams, Gal Gadot, Ezra Miller, Jason Momoa, Ray Fisher, Jeremy Irons, J.K. Simmons, Connie Nielsen, Diane Lane;
- gatunek: akcja, science fiction.
Jestem fanem uniwersum DC. Uwielbiam Cavill'a jako Superman'a, doceniam Affleck'a w roli Nietoperza no i jestem zauroczony świetną Gadot w roli Wonder Woman. Poprzednie tytuły z tego uniwersum były mocno krytykowane przez recenzentów, ale ja i tak je ceniłem i wysoko oceniałem. Ten świat miał w sobie coś, co mi się podoba i przyciąga moją uwagę. Może to chodzi o dziecięcy sentyment. Znałem od małego Batmana i Supermana, a o Kapitanie Ameryce nic nie słyszałem. Może to sprawia, że filmy DC mają zawyżone noty.
Wokół Ligi Sprawiedliwości już od miesięcy był zły klimat. Zmiana reżysera tylko udowodniła, że tak naprawdę wytwórnia nie do końca ma pomysł na ten film. Założenie było proste. Zrobić film, w którym wielu superbohaterów będzie walczyć z nowym zagrożeniem. Film, który, podobnie jak Avengers, będzie otwarciem na kolejne filmy uniwersum. Założenie trafne, ale chyba zbyt ambitne. Podobnie było z Mumią, która miała być podwalinami Dark Universe. Mumia jako film się zdecydowanie broni, ale Liga Sprawiedliwości ma z tym problem.
Realizacyjnie, aktorsko film jest na odpowiednim poziomie. Są wyraziste postacie, atrakcyjne efekty specjalne(chociaż nie w moim klimacie) i kompletny chaos scenariuszowy. Postacie pojawiają się znikąd, mają zbyt słabe umocowanie w historii oraz niezbyt klarowne intencje, które motywują je do działania. Rażą też próby żartów pomiędzy głównymi bohaterami. Dialogi są drętwe i żywcem skopiowane z Avengersów. Liga Sprawiedliwości powinna zostać utrzymana w mroczniejszym klimacie. Nawet kadry zostały nadmiernie podkolorowane. Humor mógł się pojawić, ale w całkiem innym stylu. Może warto było podkreślić różnice pomiędzy głównymi bohaterami? Podczas seansu miałem wrażenie, że jest zbyt wiele skrótów, zbyt dużo chaosu i nie do końca przemyślanych nici fabularnych. Pozostaje mieć nadzieję, że wersja reżyserska (to tylko nazwa) będzie mocno rozbudowana, dopracowana i że po jej ukazaniu film zacznie być bardziej doceniany.
Mam cholernie mieszane uczucia z tym filmem. Dostrzegam sporo zalet, ale też i widzę, że postać Batman'a została sprowadzona tylko do posiadania kasy - przecież to się nie godzi. Świetny Superman i Aquaman oraz Amazonki kontra nijaki Flash i Cyborg i do bólu słaby antybohater. Gdzie te czasy gdy wrogiem był nieobliczalny Pingwin tudzież Joker.
Ostatecznie film oceniam na mocne sześć i pół. Wierzę, że kolejny seans notę podniesie.
Pierwotnie film był promowany plakatem, na którym nie było Superman'a, ale ostatnio pojawił się poster rozszerzony. Brak Superman'a idealnie pasował do fabuły.
Poniżej zwiastun.