Księga dżungli,
(The Jungle Book) - 2016;
- reżyseria: Jon Favreau;
- scenariusz: Justin Marks;
- wybrana obsada: Neel Sethi;
- gatunek: przygodowy.
O tej produkcji nie wiedziałem nic, ale zwiastuny w kinie były na tyle atrakcyjne, ze postanowiłem obejrzeć to na dużym ekranie. O fabule nie trzeba wiele pisać. Jest to kolejna ekranizacja znakomitej powieści Rudyard'a Kipling'a o chłopcu, który wychował się w dżungli. Przed twórcami remaków i znanych ekranizacji zawsze stoi trudne zadanie - jak opowiedzieć w sposób świeży historię, którą wszyscy znają. Obraz nie może być zbyt podobny do poprzednich odsłon, ale też nie może zbyt ekstrawagancko odchodzić od utartego scenariusza. Myślę, że twórcom najnowszej Księgi dżungli udało się znaleźć świetny kompromis pomiędzy tymi skrajnymi postawami. W historię, którą doskonale znamy zostały wplecione dodatkowe sceny, które urozmaicają film, a wszystko to okraszono dawką dobrego humoru. W tym miejscu warto podkreślić, że polski dubbing stoi na bardzo dobrym poziomie. Niektóre dialogi mają szanse na stałe wpisać się w świadomość widzów.
Księga dżungli zachwyca poziomem realizacji. Dżungla dosłownie tętni życiem i porami roku. Widz, ani przez chwilę nie czuje się zmęczony lokacjami (jakbym recenzował grę), jest dynamiczna zmiana miejsc akcji, a kolejni bohaterowie powoli wkraczają na plan.
Na plus zaliczam też klimat produkcji. Nie jest ckliwie i "różowo". Dżungla jest zarówno piękna, ale też niebezpieczna i zdradziecka (np. lawina błotna, która porywa stado bawołów), Mowgli ma wiele przygód, które dosyć mocno go kaleczą - to wszystko sprawia, że dorosły widz bez problemu odnajdzie się w tym filmie.
Po seansie wyszedłem w pełni zadowolony, a to sprawia, że film oceniam na osiem.
Przecież liczą się emocje i wrażania po seansie, a poza tym wizualnie ten film to majstersztyk, który śmiało można porównywać z Avatarem.
Pewnie kiedyś spróbuję obejrzeć ten tytuł z oryginalną ścieżką dialogową. Jestem ciekaw jak wypadli aktorzy i aktorki których cenię (Murray, Johansson, Kingsley, Walken, Elba).
Wam też Shere Khan przypominał Skazę z Króla Lwa?
Poniżej zwiastun