Doonby , każdy jest kim
(Doonby, reżyseria Peter Mackenzie, 2013)
Z czym kojarzy się Wam kino? Czego oczekujecie od filmu, na który idziecie? Ja oczekuję jednej podstawowej rzeczy, że w kinie dostanę jakość lepszą niż w tv.. że repertuar jest staranniej dobrany.. czasem chodzenie do kina w ciemno nie kończy się dobrze. Po dobrych dwóch seansach w ciemno (Whiplash, Lewiatan) musiała zdarzyć się wpadka.. ale żeby aż taka..
Początek seansu.. szok.. to film z lektorem.. jak kurka można.. przecież nawet na słabych wydaniach DVD mamy do wyboru ścieżkę oryginalną z napisami.. z czasem nie było lepiej.. fatalne aktorstwo.. dialogi z kosmosu.. ima bardziej dramatyczna scena tym bardziej miałem ochotę się śmiać.. chyba Klan ma lepszy poziom raalizacji... jedna wielka amatorszczyzna, a do tego wszystkiego przesłanie filmu..
Naprawdę rozumiem kino pro-life.. niechaj sobie będzie, ale często ma jeden wielki mankament.. jest jedno wymiarowe.. płaskie. Nie lubię wpychania na siłę żadnych ideologii. Każdy jest kimś? Ok, pewnie tak.. ale nasze istnienie to nie same radości dla innych.. ale nie wchodźmy w fabułę filmu. Jest tak dziurawa, że zapędzimy się w ślepy róg.
Doonby dostaje trójkę z plusem. Nie polecam.
Jak mozna taki syf do kin wprowadzać?
Zwiastun