Człowiek z Wysokiego Zamku,
(The Man in the High Castle) - sezon 1;
- twórca: Frank Spotnitz;
- Amazon, 2015;
- wybrana obsada: Alexa Davalos, Luke Kleintank, DJ Qualls, Cary-Hiroyuki Tagawa, Rupert Evans, Joel De La Fuente, Rufus Sewell;
- gatunek: dramat, science-fiction.
Nieustannie poszukuję nowych serialowych tytułów. Rzeczy, które są mniej znane, ale są powiewem świeżości na rynku seriali. Przez ostatnie kilka lat mocno zmieniły się preferencje widzów. Seriale kryminalne i medyczne są w odwrocie, a zaczynają dominować pozycje, które przez cały sezon opowiadają jedną historię. Jestem wielkim fanem takich tytułów, ale przeważnie czekam, aż powstanie cały sezon.. nie lubię oglądać na raty.
The Man in the High Castle to ekranizacja powieści Philipa K. Dicka z 1962 roku. Jest to też pierwszy tytuł Amazon'a, który trafił na mój ekran. Czyżby w przyszłości miały dominować produkcje Amazon'a i Netflix'a, a klasyczne amerykańskie stacje telewizyjne stracą na znaczeniu? Myślę, że rynek telewizyjny czekają olbrzymie zmiany.
O fabule słów kilka.
Druga wojna światowa skończyła się dwadzieścia lat temu... ale wynik jest inny niż znamy z historii. Ameryka zostaje podzielona pomiędzy dwóch okupantów: Nazistowskie Niemcy oraz Cesarstwo Japonii. Dwie różne dyktatury, które ze sobą współpracują, ale konflikt wisi w powietrzu. W Ameryce działa ruch oporu, ale jego aktywność ma mocno okrojony charakter. Wszystko się zmienia gdy zaczynają się pojawiać tajemnicze taśmy, na których są filmy, które pokazują, że przeszłość i przyszłość mogły inaczej wyglądać. Hitlerowi mocno zależy by zdobyć i zniszczyć wszystkie nagrania, a to znaczy, że mu w pewien sposób zagrażają. Może jednak warto o nie walczyć? Kolejna pozycja o niebagatelnym znaczeniu kina w kreowaniu emocji i postaw w społeczeństwie.
Człowiek z Wysokiego Zamku ma niesamowity klimat. Ponure ujęcia, smutne twarze i beznadziejność okupacji zostały umieszczone w Ameryce lat sześćdziesiątych, która kojarzy nam się całkiem inaczej. Tu nie ma kolorowych filmów, sukienek w grochy, szalonych potańcówek i radości młodego amerykańskiego pokolenia.
Kolejnym atutem serialu jest ukazanie mechanizmów władzy w systemach totalitarnych, które działają niczym sprawna maszyna, ale zawsze trzeba uważać. Nigdy nie wiadomo czy ktoś nie uzna, że będzie lepszy na naszym stanowisku. Ambicja jest zdrową cechą, ale nadgorliwców trzeba usuwać zanim staną się zbyt niebezpieczni. Za to wielki plus.
Spodobało mi się też spokojne tempo akcji oraz momentami melancholijny klimat produkcji.. Świetnie to kontrastuje z nieustannym zagrożeniem, które wylewa się z każdej sceny. Niezbyt nachalnie, ale cały czas jest odczuwalne.
Jest też kilka minusów. Postacie mogłyby być bardziej starannie napisane (zwłaszcza drugi plan) - momentami brakowało sensu w ich działaniu. Serial ma swoją stylistykę, mocno bazuje na nazistowskiej symbolice, ale brakło mi w niej rozwoju. Minęło dwadzieścia lat od zakończenia wojny - przydałyby się jakieś nowe elementy graficzne, które bardziej by pasowały do lat sześćdziesiątych.
Podsumowując - produkcja mocno przypadła mi do gustu i pewnie za rok poczytacie o drugim sezonie - już wiadomo, że powstanie.
Oceniam na dziewieć - notę podnosi świetna czołówka serialu. Polecam!
Poniżej zwiastun
Intro