Dżentelmen w Moskwie
(A Gentleman in Moscow)
- autor: Amor Towles;
- wydawnictwo: Znak Literanova - 2017
Nadal nie potrafię pisać o książkach, dużo łatwiej ubiera mi się w słowa rzeczy obejrzane - może z czasem to się poprawi. Poczułem się zobowiązany by to przypomnieć w kontekście notki o Dżentelmenie - wszakże dobry wychowany człowiek powinien uprzedzić o pewnych mankamentach swojej 'pracy'.
"Jeśli człowiek nie jest panem swojego losu, z pewnością stanie się jego sługą"
Akcja, jak sam tytuł wskazuje, dzieje się Moskwie. Głównie, poza paroma incydentami w hotelu Metropol. To właśnie tutaj hrabia Rostow ma spędzić całe swoje życie. Nie jest to jednak wybór, a kara za napisanie kontrowersyjnego wiersza. Metropol jest aresztem domowym dla byłego człowieka (Rostow). Tutaj nie będzie się liczyło jego pochodzenie ani wątpliwej jakości twórczość. To tu będzie mógł żyć w pewnym zapomnieniu. Kara może wydawać się niewspółmierna do winy, ale przecież w dobie rewolucji to nie miało żadnego znaczenia. Hrabia może wręcz się cieszyć, że nie został rozstrzelany na miejscu. I tak to mijają lata w hotelu. Rostow stara się zawsze zachować klasę, ale z wiekiem wcale nie staje się to coraz łatwiejsze. Hotel pomimo historycznych zawieruch cały czas działa i ma się całkiem dobrze, czego nie można powiedzieć o mieście i Rosji. Więzienie okazuje się być ratunkiem. Tu zmiany polityczne nie sięgają zbyt daleko, tu ludzie nie znikają, nie mogą wpaść w kłopoty. Tutaj też są cały czas dostarczane dostawy żywności. Szczegół, ale chociażby w latach trzydziestych dosyć istotny. To tu Rostow żyje, zawiera przyjaźnie, kocha.
To z tej perspektywy ogląda machinę historii. Zmiany polityczne, społeczne i kulturalne. Ta perspektywa oraz staranne wykształcenie, pozwala mu na trafne uwagi odnośnie ludzi i tego co się wokół dzieje.