Królowie bajek. Opowieść o legendarnym studiu filmów rysunkowych;
- autorzy: Leszek K. Talko, Karol Vesely;
- Wydawnictwo: Czarne, 2020;
- kategoria: film, literatura faktu, literatura polska.
Pamiętam, jak kiedyś na studiach (w okolicach roku 2003) byłem w bielskim Studiu Filmów Rysunkowych w ramach zajęć na studiach. Zapamiętałem osobę, która nas oprowadzała i ze smutkiem w głosie mówiła, że studio czeka... czeka na dobry czas. Czeka aż coś się zmieni.. wtedy nie wiedziałem o czym była mowa, ale po latach rozumiem... ale o tym może za chwilę.
Królowie bajek to jedna z ciekawszych pozycji jaką ostatnio czytałem. Autorzy opowiadają historię SFR skupiając się na ludziach i pewnym fenomenie, ale jednocześnie oszczędnie operują datami. Nie próbują przytłoczyć czytelnika ogromem faktów, ale pokazują czym tak naprawdę było studio.
Początki były trudne jak u Disney'a. Wieczny brak środków, wiedzy, problemy lokalowe, ale była chęć robienia animacji. Pasja, która momentami wygrywała z partyjnym betonem (nawet w najtrudniejszych czasach PRL). Twórcy założyciele z trudem wiązali koniec z końcem. Często głodowali, ale jednocześnie świetnie się bawili pracując. Z czasem zaczęły przychodzić sukcesy. I trzeba tu zaznaczyć, że były to sukcesy międzynarodowe, które skutkowały mocnym dofinansowaniem studia. Serie Bolek i Lolek oraz Reksio były sprzedawane na cały świat (za dewizy), a to pozwoliło studiu realizować bardziej ambitne (autorskie) projekty, które zdobywały z kolei międzynarodowe nagrody. Do lat osiemdziesiątych studio się rozrastało, ale wśród pracowników nadal krążyła idea, że studio to rodzina.. Może i tak było, ale nawet w najlepszych rodzinach zdarzają się spory, różnice zdań, kłótnie czasem przeradzające się w wieloletnie okresy ciszy i urażonej dumy. Jak to w rodzinie. Prawdziwe problemy zaczęły po zmianie ustrojowej. Spadek zamówień, wolny rynek, zalew produkcji zachodnich sprawiły, że pracownicy SFR w Bielsku mieli coraz trudniej. Były próby reanimacji, ale wewnętrzne konflikty i brak szczęścia sprawiły, że studio powoli umierało. Z czasem umierali też założyciele. Niektórzy dramatycznie. Tych tragicznych okoliczności nie znałem wcześniej.