
Jak dogonić szczescie
(Hector and the Search for Happiness) - 2014;
- reżyseria: Peter Chelsom;
- scenariusz: Peter Chelsom, Tinker Lindsay, Maria von Heland;
- wybrana obsada: Simon Pegg, Rosamund Pike, Toni Collette, Stellan Skarsgård, Jean Reno, Christopher Plummer;
- dramat, komedia.
Mam taką nieoficjalną kategorię filmów. Niektóre tytuły nazywam wydmuszkami. Wrzucam do niej wszelakie filmy, które poważnym, bezpośrednim tonem wbijają do głowy cudowne recepty na życie rodem z Paula Coelho. Wszystko musi być dopowiedziane, bo widz jest głąbem i niczego sam się nie domyśli. Wydmuszek w kinie jest coraz więcej i zaskakujące, że mają tak wysokie noty.
Początek seansu Jak dogonić szczęście przypominał mi wydmuszki... na szczęście to było tylko pozorne wrażenie. Hector (Pegg) jest rutyniarzem, ma atrakcyjną żonę, nudną pracę i mnóstwo, okrutnie dużo małych przyzwyczajeń.. pewnego dnia zaczyna sobie zadawać pytanie czym jest szczęście.. aby poznać odpowiedź, postanawia wyruszyć w egzotyczną podróż... podróż jest pełna ekscytujących przygód i obserwacji. Hector prowadzi coś w stylu dziennika podróży, w którym notuje swoje przygody i komentarze. Genialna sprawa, którą warto robić podczas swoich wyjazdów... warto na żywca sobie notować ważne, ciekawe wydarzenia. Komentować zrobione Klimatem film mocno przypominał mi Sekretne życie Waltera Mitty - lekki, zabawny, lekko ironiczny, ale przede wszystkim z dystansem do głównego bohatera i głoszonych "mądrości".
Nie chcę cytować tutaj notatek-myśli Hectora, ale myślę, że wcale takie głupie i oczywiste nie są.