joseph gordonlevitt
Pół na pół - 2011
Pół na pół
(50/50, reżyseria Jonathan Levine, 2011)Adam (Joseph Gordon-Levitt) ma dwadzieścia siedem lat. Jest porządnym, ale zarazem zwyczajnym facetem. Ma kochającą matkę, przyjaciela (Seth Rogen), dziewczynę (Bryce Dallas Howard). Ma też stałą pracę i stabilne dochody. Innymi słowy sielanka, gdy nie jeden mały fakt. Adam dowiaduje się, że ma też raka kręgosłupa. Chorobę z wysokim stopniem umieralności. Początkowo bagatelizuje problem, przecież czuje się dobrze, ale im bardziej chemioterapia zaczyna męczyć ciało tym więcej pojawia się strachu. Adam się zmienia, myśli inaczej, zaczyna dostrzegać, że jego życie wcale nie było idealne. Dużą rolę w tym odgrywa jego psychoterapeutka (Anna Kendrick), która mało profesjonalnie podchodzi do ich spotkań. Wszystko ulega przewartościowaniu.
Pół na pół to nie tylko film o chorobie, miłości.. przede wszystkim to film o przyjaźni. O tym, że czasem nie doceniamy tego co mamy, że niewłaściwie wartościujemy relacje z innymi osobami. Jest to dramat, ale ze sporą dawką zdrowego, codziennego humoru.
Chyba jednak nie jestem aż taki nieczuły jak myślałem. Wzruszyłem się.
Oceniam na mocne osiem i polecam.Sin City 2: Damulka warta grzechu - 2014
Sin City 2 : Damulka warta grzechu
(Sin City: A Dame to Kill For, reżyseria Robert Rodriguez, Frank Miller, 2014)
Pierwsze Sin City było dla mnie wielkim zaskoczeniem.. bardzo pozytywnym. Dlatego też wiedziałem, że druga odsłona będzie pozycją obowiązkową. Znakomita obsada (Rourke, Willis, Green, Gorgon-Levitt, Brolin, Alba) plus klimat i komiksowe ujęcia znane z pierwszej odsłony miały gwarantować znakomitą kontynuację. Jakże mylne założenie. Niby wszystko się zgadza, ale brakło spoiwa, którym niezaprzeczalnie powinien być dobrze napisany scenariusz. Nagie piersi Evy Green niewiele tu pomogły.. oprawa wizualna filmu jest genialna, ale większość postaci jest bezpłciowa i zwyczajnie nudna.. wyjątkiem jest Marv grany przez Rourke'a. Ten sam zarzut mam do fabuły.. brakło czegoś co przykuwałoby mocniej uwagę. Jak dla mnie Sin City 2 to spore rozczarowanie.Lincoln - 2012
Lincoln
(reżyseria Steven Spielberg, 2012)
Czego się można było spodziewać po tym filmie? Laurka dla wielkich (w mniemaniu Amerykanów) wydarzeń i postaci historycznych, a także patos, którego wielkość można mierzyć w latach świetlnych.. fenomen. Jak oni to robią, że to kino propagandowe (nazywajmy po imieniu) odnosi tak wielkie sukcesy na całym świecie? To nie chodzi tylko o filmy historyczne, ale także science fiction, katastroficzne, dramaty, filmy akcji. Wszędzie jest mega szacunek do amerykańskiej flagi. Patriotyzm pełną gębą. Podziwiam ich za to i trochę zazdroszczę. Kiedyś może i u nas tak będzie.
Lincoln jest filmem, który ukazuje okoliczności (mocno przerysowane) uchwalenia poprawki do konstytucji, która znosi niewolnictwo. Podchody, przekupstwo, szantaż - tak, tak - narzędzia do osiągania celów politycznych się nie zmieniły. Jak to szło? Cel uświęca środki.. film naciąga pewne fakty historyczne, inne przemilcza i trzeba mieć tego świadomość, ale ukazuje ogólny klimat tamtych czasów.
Nie jest to łatwy film. Niektóre fragmenty są nudne i przegadane. Brakuje elementów, które rozluźniałyby atmosferę.. łagodziły ostry propagandowy charakter produkcji.. ale mimo to warto mu poświecić czas. Myślę, że jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów historii i Ameryki.Looper - Pętla Czasu - 2012
Looper - Pętla Czasu
(Looper, reżyseria Rian Johnson, 2012).
Od czego zacząć? Może tak - Looper to przyzwoite kino science-fiction, ale oglądając ten film miałem wrażenie, że jest mi dziwnie znajomy. Może dlatego, że tak naprawdę tytuł nie jest specjalnie oryginalny? Bruce Willis i Joseph Gordon-Levitt nie byli w stanie uratować tego filmu. Nie ratują go też sceny akcji, które są przeciętne. Nie będę pisał o paradoksach i nielogicznościach podróży w czasie, bo to zwyczajnie nie ma sensu. Albo ktoś kupuje konwencję, albo nie, bez filozoficznych rozważań. Mi braki w fabule, których było wiele, specjalnie nie przeszkadzały, ale nie lubię pozycji, które są nierówne i momentami nudzą. Nie lubię też bylejakości świata przedstawionego (przyjrzyjcie się autom) - można było się bardziej postarać. To wszystko sprawia, że Loopera oceniam na sześć.Mroczny Rycerz Powstaje
Trzecia odsłona Batmana reżyserii Christophera Nolana była z jedną z najbardziej oczekiwanych premier 2012 roku.
Dzięki uprzejmości Sary i Michała udało mi się ten film wczoraj obejrzeć.
No i w związku z tym mam mieszane trochę uczucia.Uważam, że to świetna produkcja, ale do geniuszu dwóch pozostałych części trochę brakuje. Większość krytyków zarzuca mu, iż jest zbyt patetyczny i zbyt efekciarski, ale mi te elementy wcale nie przeszkadzają - wręcz przeciwnie - są mocną stroną produkcji. O wiele bardziej mi przeszkadzał brak świeżości oraz rozdrobnienie fabularne. Za dużo postaci, za duża fragmentaryzacja. Trochę nie mój klimat. Każda poprzednia odsłona Batmana pokazywała jego nowe gadżety. W Mrocznym Rycerzu Powstaje praktycznie nowości nie było. Przez większość filmu mieliśmy festiwal bajerów, które pojawiły się w poprzedniej odsłonie.
Nie podobało mi się to, to tak samo jakby nakręcić nowego Bonda bez udziału doktora Q.
Na wielki plus trzeba zaliczyć Kobietę Kota (Anne Hathaway) oraz Bane'a (Tom Hardy). Niestety Bane nie traci maski - za to mały minus.
Fabularnie jest dobrze, ale gdzieś w sercu czułem mały niedosyt, ale może on zostanie zaspokojony kiedy ukaże się wersja DC.Brakło też trochę klimatu.. film z małymi poprawkami mógł się nazywać Szklana Pułapka 17. Dobrze, że Die Hard też lubię ;p
Monumentalna Incepcja
W końcu obejrzeliśmy Incepcję (C. Nolan - 2010). Jestem pod wielkim wrażeniem.
Co się podobało ? W zasadzie to wszystko.
Bardzo dobra fabula, która sprawia, że pojęcie rzeczywistości rozszerzonej ma nowy wymiar.
Jej wielowarstwowość (dosłownie) powoduje, że momentami mamy wrażenie, że oglądamy kilka filmów.
W głownej roli występuje L. DiCaprio. Gra jak zwykle genialnie.
To naprawdę wielki aktor, który ma świetny zmysł wybierania sobie filmów.
Muzyka Hansa Zimmera wspaniale podkreśla klimat tego filmu.
Na największe uznanie zasługują efekty specjalne, które dosłownie zapierają dech w piersiach.
Wszystkie te elementy wspólnie budują monumentalne dzieło. Doskonałe i wolne. Incepcja przekracza granice. Nie tak jak Avatar, który bazował na dobrym scenariuszu i 3D. Tutaj granice przekraczamy my, widzowie. W kinie możemy pokazać wszystko, bez kompromisów i półśrodków. Po wyjściu z seansu przez moment się zastanawiałem czy rzeczywistość nie jest snem. Jest nim ? Kiedyś proces oglądania filmów porównywano do śnienia. Incepcja pogłębia tę myśl, snem może być absolutnie wszystko. Czy my żyjemy ? Czy jesteśmy tylko projekcjami, czy też myślą ? Podobne pytania były stawiane po premierze Matrixa (1999). Incepcja jest filmem roku. I zasługuje na wielkie uznanie. Koniecznie trzeba obejrzeć, najlepiej w kinie.