Fair Game (reżyseria Doug Liman, 2010)
Pamiętacie jak rozpoczynała się druga amerykańska inwazja na Irak? Co wtedy mówił prezydent USA? W Iraku jest broń masowego masowego rażenia, która zagraża światowemu pokojowi.. jak się później okazało - były to całkowite brednie, a rząd Stanów Zjednoczonych o tym doskonale wiedział.. ale przecież zwycięzcę nikt nie pyta o moralność wojny.. Fair Game opiera się na biografii byłej agentki Valerie Plame Wilson. Jej mąż (Sean Penn) otwarcie oskarżył rząd Busha o kłamstwo i celowe manipulowanie opinią publiczną. Valerie (Naomi Watts) została zdegradowana, a przeciwko jej mężowi rozpoczęła się nagonka, która miała na go skompromitować.. Film nie jest jakoś wybitny, ale opowiada o pewnych ważnych sprawach. Rząd nie ma prawa okłamywać swoich obywateli.. Rząd ma olbrzymie siły, którymi jest w stanie stłamsić i zastraszyć każdego obywatela. Zawsze jak jest niewygodny temat dla Rządu to trzeba podać motyw zastępczy, który zainteresuje opinię publiczną. Film opowiada o Ameryce, o prawdziwej historii, ale opowiada też o mechanizmach, które istnieją wszędzie. Dlatego tak bardzo ubolewam, że tak zwana czwarta władza obecnie tak mocno kuleje. Może to się kiedyś zmieni? Zaczynam mieć wątpliwości
Podjęty temat i specyficzny klimat sprawia, że Fair Game dostaje osiem.