Legend - 2015;
- reżyseria: Brian Helgeland;
- scenariusz: Brian Helgeland;
- wybrana obsada: Tom Hardy, Emily Browning, David Thewlis, Christopher Eccleston, Chazz Palminteri;
- gatunek: biograficzny, gangsterski.
Opowieść o braciach bliźniakach Krey, którzy w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych terroryzowali Londyn. Wydawało się, że historia i Tom Hardy w podwójnej głównej roli będą gwarantować znakomite kino. Przecież kino gangsterskie ma głębokie korzenie w kinematografii i jest lubiane przez widzów. Są pewne schematy, które powiela, ale powiedzmy sobie szczerze, że czasem jest to zaletą. Wolę ograny schemat pokazany w nowej historii niż nadmierne eksperymentowanie twórców filmowych. Legend pełnymi garściami czerpie z klasyków gatunku, ale zabrakło dobrej historii. Wiem, że jest teraz moda na biografie, ale nie każde życie nadaje się na ekranizacje.. a może to raczej wina niezbyt udanego scenariusza?
W Legend Helgeland chyba do końca nie wiedział o czym chce opowiadać. Czy ma to być film o gangsterskich porachunkach, czy może trudna relacja pomiędzy braćmi, czy też romansidło. Lawiruje pomiędzy wątkami, ale brakuje w tym spójności i myśli przewodniej. O czym najlepiej świadczy zakończenie filmu. Wyglądało to tak jakby w pewnym momencie brakło taśmy, pieniędzy i padło hasło - "no to panowie kończymy." Prawie jak w Dynastii (kto oglądał ten wie). Jest to kolejny już (nie zliczę który) film, który mógł być znakomitą pozycją, ale zabrakło dobrego scenariusza.