Znów mam nostalgiczny nastrój. Tym razem powspominam swoje telefony komórkowe.



Pierwszą komórkę kupiłem jak wybierałem się na studia. Moja pierwsza umowa.. i podajże 25 minut w abonamencie. Operatorem, który jako jedyny chciał ze mną podpisać umowę był Plus. Telefon, który wybrałem to Siemens M35i (wszystkie telefony są na zdjęciach). Model nie do zdarcia. Kilkumetrowe upadki, zalania - absolutnie nic nie było w stanie go zniszczyć. Bateria starczała na tydzień. Siemensa wyróżniała gumowana obudowa, dość duży ciężar i brak aparatu fotograficznego.
Z plusem wiąże się też najlepszy program lojalnościowy w jakim byłem. Dzięki niemu byłem na nocnej wystawie Picassa w Narodowym. Fajnie było ;p
Kolejny telefon zakupiłem już w Idei - okazało się, że Plus na wsi ma fatalny zasięg. Był to Alcatel 735. Telefon o dziwnym, nieregularnym kształcie, ale za to miał już kolorowy wyświetlacz i wbudowany aparat fotograficzny. Należy pamiętać, że wtedy to nie było standardem ;p Można było nim robić zdjęcia, ale komunikacja z komputerem to była droga przez mękę. Alcatel miał jeden zasadniczy minus - był trochę tandetnie wykonany ;). Po dwóch latach kupiłem slidera - Samsung E350E. Było to maleństwo. Prawie nie czułem go w kieszeni. Wtedy były modne coraz to mniejsze komórki. Tym telefonem już się dało kręcić filmiki. Jakość była fatalna, ale może to i dobrze ;p. Był to kolejny telefon, który nie lubił mojego pc.. zero współpracy.


