Czas wolny w PRL;
- autor: Wojciech Przylipiak;
- wydawnictwo: Muza, 2020;
- kategoria: książka, literatura polska.
O PRL już sporo napisano. Coraz więcej osób patrzy na ten okres w historii Polski z sentymentem - zapominając, że nie zawsze było różowo.
Czas wolny, z zasady, powinien się dobrze kojarzyć i nie powinno mieć znaczenia w jakim ustroju się go spędza.
Jestem z 1982 roku, a więc tylko trochę się załapałem na PRL. Wiele opisywanych form spędzania czasu doskonale pamiętam, ale nie ukrywajmy, że autor w znacznej mierze skupił się na dużych ośrodkach miejskich, a tu czas wolny wyglądał ciut inaczej. Nie zmienia to faktu iż ksiażka jest niezłym kompedium wiedzy na temat różnych form odpoczynku. Od wszelkiego rodzaju zbieractwa, hobby, różne zrzeszenia, aż po podróże. Każdy odopoczywał jak umiał, a państwo starało się odpowiednio mobilizować do aktywności. Tak by czas wolny nie był tylko okazją do picia.
Ta książka uświadomiła mi, że ludzi najpierw trzeba było nauczyć, że jest czas wolny, że można go poświęcić na odpoczynek, rozwój zainteresowań, a przede wszystkim relacje z bliskimi. To nie było takie całkiem oczywiste. Wcześniej czasu wolnego nie było za wiele. Dorośli nie mieli wolnych sobót, a dzieci po szkole (lub zamiast) pomagały w domu lub poza nim. Pojawienie się czasu wolnego to pewnego rodzaju rewolucja, a wiele osobom zaczęła doskwierać nuda, która często kojarzona była z samotnością. Może właśnie dlatego nie specjalnie przepadałem za wakacjami.
Czas wolny w PRL otworzył w mojej głowie dawno zamkniętą szufladkę ze wspomnieniami, ale też mam wrażenie, że temat nie został w pełni wyczerpany.
Na koniec takie małe pytanie. Czy ludzie obecnie potrafią odopoczywać? Czy znów jesteśmy pochłonięci sprawami do zrobienia?