Batman. Rok pierwszy,
(Batman: Year One);
- twórcy: David Mazzucchelli, Frank Miller;
- Egmont Polska, 2015;
- kategoria: komiks, DC Comics, Batman, Noir.
Niewiele mam w swojej komiksowej kolekcji (chyba mogę to już tak nazywać) tytułów typowo superbohaterskich. Gdzieś czuję, że to zbyt olbrzymia ilość tytułów by ją ogarniać i dlatego też co do zasady unikam tego typu zakupów. Zasady trzeba łamać i kilka komiksów (no może kilkanaście) tego typu się znalazło, a wśród nich Batman. Rok pierwszy.
Ten album dla wielu jest pozycją obowiązkową, która na nowo zbudowała historię Mrocznego Rycerza. W momencie powstania tego albumu Batman w popkulturze istniał już pięćdziesiąt lat. Wiele rzeczy powstało, ale sama genealogia postaci wymagała nowej kreacji.
Gotham jest miastem skrajnie niebezpiecznym. Przestępczość rozlewa się na ulicach, a ci którzy mają chronić miasto często są skorumpowani, a czasem też są zwyczajnymi bandytami. Do tego miasta niezależnie przybywa dwóch bohaterów.
Jim Gordon - policjant, który, pomimo wielu lat w zawodzie, nadal kieruje się klarownymi zasadami. Umie rozdzielić dobro od zła. Zaraz po przybyciu do miasta jego postawa zostaje skonfrontowana z miejscowymi 'stróżami prawa'. Konfrontacja jest brutalna, ale Gordon potrafi dobrze walczyć. To ciekawe bo przeważnie jest przestawiany jako detektyw, który woli unikać przemocy.
Bruce Wayne - po kilkunastu latach nieobecności wraca do rodzinnego miasta. Młody, pełen gniewu, ale też znakomicie wytrenowany stara się zmienić coś w swoim mieście. Pierwsze konfrontacje z bandytami są bolesne i omal nie kończą się śmiercią Bruce'a. Wayne odkrywa, że potrzebuje czegoś co przerazi przestępców. Czegoś co da element zaskoczenia i pozwoli zachować anonimowość. Tak powstaje Batman. Tu widać zbieżności z tym co możemy zobaczyć obecnie w kinach (The Batman).
Gordon i Batman się nie znają, ale będzie musiało dojść do konfrontacji. Batman działa poza prawem i przez policję jest uważany za bandytę. Może tak się chronią skurumpowani funkcjonariusze?
Batman. Rok pierwszy to kawał dobrej rozrywki, ale przede wszystkim dzieło, które jest fundamentem współczesnego mitu o Batmanie. Żałuję, że tak późno po to sięgnąłem. Warto