Ułatwienia dostępu

Ballada o śpiącym lwie - Agata Listoś-Kostrzewa

ballada o spiacym lwie

Ballada o śpiącym lwie
- autor: Agata Listoś-Kostrzewa;
- Dowody na Istnienie - 2021;
- kategoria: literatura faktu, Śląsk, literatura polska, książka.

Bytom to miasto, które nie jest mi zbyt znane. Mieszkam obok, a o samym Bytomiu nie wiem praktycznie nic. Lata temu się dziwiłem, że jadąc z północy na Śląsk są tabliczki na Bytom, a nie na Katowice. Później to miasto zaczęło mi się kojarzyć z katastrofami budowlanymi i z upadkiem górnictwa. Miałem też kilka epizodycznych wizyt, które pokazały mi (niezbyt dokładnie), że to miasto ma dosyć długą historię... ale nadal nie zrobiłem nic by chociaż trochę poznać historię tego miejsca. Świadomie zostawałem ignorantem.


Po lekturze Ballady o śpiącym lwie nadal Bytomia nie znam, ale wydaje mi się, że trochę lepiej rozumiem znaczenie tego miasta dla regionu. Odrobinę też poznałem historię tego miejsca, która wpisuje się w szerszy kontekst.
Listoś-Kostrzewa odkryła przede mną to miasto i sprawiła, że mam ochotę się tam przejechać, zwiedzić i jeszcze lepiej poznać. Chociaż trudno się oprzeć wrażeniu, że najlepsze lata to miasto ma za sobą. Co przyniesie przyszłość? Czy Bytom pod okiem lwa, który powrócił do miasta, odrodzi się na nowo i stanie się symbolem sprawiedliwej transformacji? Miasto na zasługuje, ale czy to się stanie?
Autorka w swojej debiutanckiej książce umiejętnie przedstawiła historię przemysłu w Bytomiu. Od cynku, aż po węgiel. Pierwsze zakłady, gwałtowny rozwój i równie szybki upadek. Nie ma tu historii przed wielkim przemysłem, może i szkoda bo Bytom ma ponad 900 lat. To kawał historii... nie tylko polskiej. Nad miastem ponoć krąży klątwa, która je dotkliwie doświadcza... a może tylko ma pecha bo leży na bogatych surowcach, które muszą zostać wyrwane bez oglądania się na koszty.

Ballada o śpiącym lwie jest świetnie napisanym reportażem. Widać, że autorka włożyła wiele pracy w ten tytuł, ale sama książka nie jest pozbawiona wad. Tłumaczenie nazw miejscowości, kopalni znalazło się na końcu książki - uważam, że powinno być przed tekstem właściwym. Momentami język jest zbyt profesjonalny. Niestety w tej książce nie ma zdjęć (żadnych) ani map. Te ostatnie pozwoliłyby na lepsze zrozumienie tego o czym się czyta. Szkoda.