Miasto Wyrzutków, tom 1: Mężczyzna, który gromadził rupiecie,
(VilleVermine, vol. 1: L'homme aux babioles);
- autor: Julien Lambert;
- Non Stop Comics, 2020
- kategoria: komiks
Miasto upadłe, brzydkie, ohydne... jest tak byle jakie, zapomniałe i zgniłe, że nikt już nie pamięta jak się nazywa. W tym mieście żyje już tylko podejrzany element. Zbiry, złodzieje, łachudry i dziwne monstra. Żyje w nim też nasz główny bohater. Wielki grab specjalizujący się w odzyskiwaniu przedmiotów. A jak je znajduje? Otóż potrafi z nimi rozmawiać.. w zasadzie to tylko z nimi rozmawia, od ludzi stroni - zbyt często są nieuczciwi. A przedmioty nie mają tajemnic. Przedmioty otaczają nas wszędzie, a co za tym idzie są świadkami nietypowych wydarzeń. Kradzieży, porwań - to zdecydowanie ułatwia pracę.
Chcąc, nie chcąc nasz bohater musi odnaleźć zaginioną siostrę oprychów, którzy obili mu twarz.. być może to jedyna szansa na przeżycie. Trop zmierza do latającego człowieka.. a przecież wszyscy wiedzą, że takie rzeczy są niemożliwe... z drugiej strony rozmowy z przedmiotami również..
Miasto wyrzutków to totalne pomieszanie konwencji. Autor nie wyznaczył sobie żadnych granic - w wykreowanym świecie wszystko jest możliwe. Może to i dobrze. Po co komu ograniczenia? Dobrze wiecie, że nie mam nic przeciwko mieszaniu konwencji, ale dobrze by było gdyby temu towarzyszyła dobrze napisana fabuła. W tym albumie mam z tym problem. Nie do końca 'kupuję' pokazaną historię, ale może drugi (ostatni) tom mnie zaskoczy? Plusem jest taki mały proekologiczny wydźwięk. Przedmioty można naprawiać zamiast wyrzucać.
Wielkim atutem albumu są za to rysunki.. budują ciekawy, zakręcony klimat.