W imię...
(reżyseria Małgorzata Szumowska, 2013)
Film Szumowskiej jest dziwny. Rozumiem, że reżyserka chciała podjąć ważny temat, ale tym razem kompletnie jej to nie wyszło. Film opowiada o księdzu (Chyra), który prowadzi ośrodek dla trudnej młodzieży. Częsty kontakt z jednym z podopiecznych (Kościukiewicz) sprawia, że przypomina sobie o własnych problemach, które pchnęły go w kapłaństwo. Wątek mógł być podstawą znakomitego filmu, który mógłby być znakomicie przyjęty na całym świecie, nie tylko na festiwalach... mógł.. opowiedziana historia jest niewciągająca, a forma filmu męcząca.. w taki negatywny sposób. Film nie wywołuje głębszych refleksji ani emocji. Po zakończeniu seansu nic nie czułem.. Film udowodnił tylko jedno.. że samo podjęcie tematu homoseksualizmu i pedofilii w Kościele jest niewystarczające.. potrzeba jeszcze dobrze napisanego scenariusza. Sensu.
Pozycja tylko dla nielicznych. Oceniam na pięć.
Zwiastun