(oryg. Four Lions, reż. Christopher Morris, 2010)
Nie lubię prymitywnego humoru, a z wiekiem niewiele w tej materii się zmienia.
Cztery Lwy reprezentują poziom, który dla mnie jest ciężki do strawienia. Film opowiada o Omarze (Riz Ahmed), którego jedynym marzeniem jest zostanie męczennikiem, który ginie dokonując zamachu na imperialistyczne społeczeństwo. Nikt nie mówi, że zamach musi być udany. Omar postanawia przekonać do swojego pomysłu kilku swoich przyjaciół, którzy nie grzeszą inteligencją. W ten sposób powstaje kolejna komórka terrorystyczna. Film jest mieszaniną żartów mniej lub bardziej udanych. Uczciwie przyznaję, że były momenty ciekawe i nawet śmieszne - zwłaszcza w drugiej połowie filmu, ale większość fabuły była zwyczajnie nudna.
Cztery Lwy oceniam na pięć.
Zwiastun