Serial ten mnie pozytywnie zaskoczył, spodziewałem się standardowej historii o pracy FBI, a tutaj taka niespodzianka.
White Collar to produkcja pełna świetnego, niegłupiego humoru, który serwowany jest nam niczym dobre, wytrawne wino. Historia jest prosta. Skazany za oszustwa Neal (Matt Bomer) staje się pomocnikiem Petera - agenta FBI (w tej roli Tim DeKay). Ciekawostką jest fakt, iż to Peter aresztował Neal'a.
Banał, ale świetnie rozegrany. Akcja toczy się dwutorowo, Neal i Peter wspólnie rozwiązują zagadki kryminalne i odnoszą w tej materii spore sukcesy. Z drugiej jednak strony, obaj w wolnych chwilach starają się wzajemnie wykiwać. Czy oszust może stać się uczciwy? Czy agent zacznie przymykać oko na niecne uczynki podopiecznego ?
Tego dowiecie się z Białych Kołnierzyków.
Mocną zaletą produkcji jest drugi plan.Dobrze zbudowane i zagrane postaci świetnie uzupełniają wspomniany duet. Lubię absolutnie każdego w tym serialu. Trudno wszystkich wymieniać, więc przybliżę odrobinę tylko trójkę.
Mozzie (Willie Garson) - kim jest ten facet? Dlaczego wszędzie wietrzy podstęp ? Nie da się faceta nie lubić. Mistrzowska kreacja.
June (Diahann Carroll) - właścicielka mieszkania Neala - klasa sama w sobie.
El (Tiffani Thiessen) - to żona Petera. Idealnie pasuje do swojej roli. Oddana, ale z charakterem.
Jeśli szukacie lekkiego serialu, który ma to coś, to White Collar jest dla Was.
Sezon pierwszy i drugi oceniam na dziewięć.
Teraz zabieram się za trzeci.
Zwiastun