W końcu obejrzeliśmy Salę Samobójców (reż. Jan Komasa, 2011).
Film jest na światowym poziomie. Świetne aktorstwo (Gierszał, Kulesza, Pieczyński) i genialnie opowiedziana fabuła. Te elementy rzadko w polskim kinie razem występują.
Film zachwyca też sposobem realizacji.
Reżyser pokazuje nam dwie rzeczywistości : realną i wirtualną (świetne efekty komputerowe).
Światy przedstawione w filmie wzajemnie się uzupełniają. Animacja spójnie współgra z aktorami. Niestety w świadomości wrażliwego Dominika (główny bohater) te rzeczywistości wzajemnie się wykluczają. Dzieje się tak za sprawą toksycznej znajomości z Sylwią (Roma Gąsiorowska).
Wirtualne życie wciąga, obiecując przyjaźń, zrozumienie i akceptację. W tym świecie możemy być naprawdę sobą - nikt nas nie ocenia. Czy tak jest w rzeczywistości ? Czy nasz awatar nie ma tych samych problemów co ludzie żywi ? Sami sobie odpowiedzcie.
Niewinne rozmowy przeistaczają się w niebezpieczną, uzależniającą grę. Grę pozorów, postaw, grę w śmierć. Z której ciężko wyjść zwycięsko.Czy Dominikowi się uda? Przekonacie się oglądając film.
Sala samobójców przypomina nam, że internet to nie tylko google i facebook. Poza ogólnodostępną warstwą jest intranet, o którym nie pamiętamy.
Chyba nie warto tam wchodzić. Internet ma wiele twarzy.
Za to warto obejrzeć ten film. Oceniam na dziesięć. Ocenę podnosi świetna muzyka.
Polecam
Zwiastun filmu
Czyżby polskie kino wychodziło z dołka ?