Szyfry wojny,
(Windtalkers) - 2002;
- reżyseria: John Woo;
- scenariusz: John Rice, Joe Batteer;
- muzyka: James Horner;
- wybrana obsada: Nicolas Cage, Adam Beach, Peter Stormare, Christian Slater, Mark Ruffalo, Noah Emmerich, Frances O'Connor;
- kategoria: film, wojenny, dramat.
Czasy II Wojny Światowej. Sierżant Joe Enders ma możliwość powrotu na front. Trafia na wyspę Sajpan, a jego głównym zadaniem jest ochrona szyfranta pochodzącego z plemienia Nawaho. W zasadzie ma nie tyle chronić życie szyfranta co sam szyfr, który nadal nie został złamany przez japońskiego przeciwnika. Co to oznacza w praktyce? Ma chronić szeregowego, a jak się to nie uda to ma nie pozwolić by szeregowy trafił w japońską niewolę. Endrers to doświadczony żołnierz i zdaje sobię sprawę z powagi sytuacji. Zadanie musi zostać wypełnione. Nawet za cenę życia przyjaciela?
Ten film już wielokrotnie gościł na moim ekranie. Zawsze twierdziłem, że to jedna z lepszych pozycji z filmografii Cage'a i zdanie podtrzymuję - zwłaszcza, że aktor mocno obniżył poprzeczkę. Ostatni seans mocniej odsłonił mi słabości produkcji. Zwłaszcza irytujące są mocne przestoje w akcji. Wyobraźcie to sobie. Trwa ostra wymiana ognia. Trup sieje się gęsto i nagle to wszystko milknie by główni bohaterowie mogli sobie pogadać. Niezbyt to przekonujące. Irytują również bojowe szarże Enders'a. Zdecydowanie zbyt przerysowane. Bardziej pasujące do kina akcji niż do dramatu wojennego. Pomimo tych mankamentów Szyfry wojny dobrze się ogląda. W końcu nikt tak pięknie nie płacze jak Nicolas Cage.
Oceniam na siedem.
Poniżej zwiastun