Mayans M.C.,
- twórcy: Elgin James, Kurt Sutter;
- FX, sezon 1, 2018;
- wybrana obsada: JD Pardo, Sarah Bolger, Clayton Cardenas, Michael Irby, Carla Baratta, Richard Cabral, Raoul Max Trujillo, Danny Pino, Edward James Olmos, Emilio Rivera, Michael Ornstein, Gino Vento, Maurice Compte, Ray McKinnon;
- gatunek: dramat, akcja.
'Zabij diabła wskrześ Meksyk'
Na ten tytuł czekałem z niecierpliwością. Po The Shield i Sons of Anarchy potrzebowałem porządnego serialu z wielowątkową fabułą. Wiedziałem, że Sutter zrobi spin-off Sonsów, ale trochę się obawiałem, że fabularnie będzie to powtórka z rozrywki. Na szczęście Kurt udowodnił, że potrafi zbudować całkiem nową fabułę wykorzystując znane (z poprzednich produkcji) elementy.
Akcja toczy się kilka lat po zakończeniu akcji Sons of Anarchy w innym klubie motocyklowym. Mayans, bo o nich mowa, to klub działający po dwóch stronach granicy amerykańsko-meksykańskiej. Narkotyki, ochrona mienia, transporty - to samo co było w Sonsach. Inne jest trochę środowisko wokół. Mamy kartel Galindo, który brutalnie sprawuje monopol na terenie działania klubu, są też rosnący w siłę rebelianci, którzy próbują walczyć z kartelem. Potężni przeciwnicy i niewielki motocyklowy klub pomiędzy nimi. Jest też czwarta siła - organy ścigania. Różne agencje, które próbują zapracować na premię, ale też funkcjonariusze, którzy mają nie do końca jasne intencje. Innymi słowy kolejny raz mamy skomplikowany układ, który ledwo się równoważy.
Do tego świata wkracza Ezekiel, z który z polecenia brata zostaje świeżakiem w Mayans M.C. EZ (JD Pardo) to bystry chłopak, który przedterminowo wyszedł z więzienia gdzie trafił za zabicie policjanta. Pewnie już się domyślacie, że musiał wyjść z pewną umową - zabójców glin tak łatwo się nie wypuszcza. Tak wygląda wejście w fabułę Możecie mi zaufać - wejście jest mocne, a sama fabuła naprawdę dobrze rozpisana.
Kilka słów o obsadzie. Jest kilka postaci, które poznaliśmy już w SOA, najbardziej charakterystyczną z nich jest prokurator Lincoln Potter. Dużo słabiej wypadł Emilio Rivera, który gra Marcus'a - aktor wygląda na zmęczonego swoją rolą. Niezbyt też spodobała mi się postać Bishop'a - szefa klubu. Facet na tym stanowisku powinien mieć charyzmę, autorytet i większe gabaryty. Miałki Bishop jest tylko tłem dla pozostałych postaci.
Ezekiel - z nim mam dokładnie taki sam problem jak z Jax'em w pierwszym sezonie. Dzieciak, który za bardzo kozaczy. Teraz wiem, że to nie musi być wada - jest miejsce na rozwój postaci. Świetnie napisanymi postaciami są Angel (brat Ezekiela), ich ojciec (wierzę, że jeszcze wiele pokaże) oraz Coco - czyli Mayans z problemami osobistymi (lekko przypomina Tig'a). Jest też Emily, żona Galindo (notabene też świetna postać), która powoli rozwija skrzydła. Niewinna dziewczyna coraz pewniej się czuje w kartelowych strukturach. Jest potencjał. Może to kobiety będą rządzić w tym tytule? ;)
Po pierwszym sezonie widzę, że Kurt jest w formie i że wprowadził sporo postaci, które mogą mieć kluczowe znaczenie dla rozwoju akcji. Szkoda tylko, że większość członków klubu jest taka nijaka. To chyba największy mankament tego sezonu. Delikatnie zawodzi też soundtrack - kawałki są dobre, ale trochę ich za mało.
Podsumowując. Mayans M.C. to bardzo dobra, wciągająca, klimatyczna produkcja, która ma olbrzymi potencjał, ale pierwszy sezon ma małe niedociągnięcia. Daję kredyt zaufania i oceniam na dziewięć.
Serial dostał zamówienie na kolejny sezon.
Poniżej zwiastun
No i Intro (całkiem całkiem)