Jerry Maguire - 1996;
- reżyseria: Cameron Crowe;
- scenariusz: Cameron Crowe;
- wybrana obsada: Tom Cruise, Cuba Gooding Jr., Renée Zellweger, Jerry O'Connell, Jonathan Lipnicki;
- gatunek: obyczajowy.
Jerry, trzydzieści pięć lat na karku, świetna praca, dziewczyna i niezły majątek. Świat dał mu wszystko czego mógł oczekiwać od życia. Wszystko się zmienia gdy Jerry, pod impulsem chwili, postanawia napisać manifest do wszystkich pracowników w firmie, w którym oskarża firmę o zbyt wielką pogoń za pieniądzem, która odbywa się kosztem jakości obsługi klientów. Manifest jest przyczyną zwolnienia i tak oto Jerry mu wszystko zacząć od nowa. Poszukiwanie klientów, przyjaciół, dziewczyny. Czysty, ale nie bezproblemowy start w nowe życie. Jest to lekka produkcja obyczajowa opowiadająca o prawdziwej przyjaźni, lojalności i sensie życia. Brzmi górnolotnie, ale w filmie brak zbędnego patosu. Jest trochę humoru, romansu i niezłe aktorstwo. Cuba Gooding Jr., gra sportowca, który wiernie trwał przy Jerry'm, otrzymał za ten film szereg nagród, a wśród nich Oscara.
Jerry Maguire wywołuje pozytywne emocje, ale postać grana przez Tom'a za bardzo przypomina Charlie'go z filmu Rain Man - jest to dziwne bo scenariusz pisany był z myślą o Tom'ie Hanks'ie. Czyżby to dowód na to, że Hollywood od lat do budowy bohaterów stosuje kalki? A może to Tom te postacie zagrał zbyt podobnie? Jak uważacie?
Jerry Maguire dostaje ode mnie ósemkę. Nie żebym twierdził, że to arcydzieło, ale lubię pozytywne kino z niezłym soundtrackiem. Gdzieś też we mnie drzemie miłość do kina lat dziewięćdziesiątych.
Poniżej zwiastun