Chata,
(The Shack) - 2017;
- reżyseria: Stuart Hazeldine;
- scenariusz: John Fusco, Andrew Lanham, Destin Daniel Cretton;
- wybrana obsada: Sam Worthington, Octavia Spencer, Tim McGraw,
- gatunek: dramat.
Mac opłakuje śmierć swojej najmłodszej córki, nie potrafi dalej normalnie żyć. Cały czas jest przekonany, że mógł ją uratować, że zawiódł. Jego trauma ma wielki wpływ na pozostałe dzieci oraz żonę. Rodzina zaczyna się sypać. Mac pewnego dnia dostaje nietypowy list, w którym jest zaproszenie na spotkanie w chacie, w której znaleziono ciało dziewczynki. Nadawcą listu jest Bóg, który chce pokazać mężczyźnie, że każde zło, każda śmierć ma swój cel.
Nie jestem fanem filmów religijnych, ale czasem daję im szansę bo zdarzają się produkcje udane. Chata jest ekranizacją książki, która ma całkiem przyzwoite recenzje - zaryzykowałem. Dawno mnie żaden film tak mocno nie wymęczył. Męcząca narracja, cukierkowe sceny oraz łopatologicznie napisane dialogi sprawiły, że ledwo dotrwałem do końca. Mac pyta Boga dlaczego córka umarła, a słyszy w odpowiedzi, że Bóg jest miłością i kocha swoje dzieci.. i tak z pięćdziesiąt razy, aż chłop przestał pytać. Nie chcę nikogo obrazić, ale film jest tak zmontowany i napisany, że wygląda jakby Mac'owi zafundowano kompletne pranie mózgu.
Jeśli lubicie kiczowate ujęcia, kiepską grę aktorską i "boskie tematy" to Chata jest dla idealnym wyborem. Pozostali lepiej niech obejrzą coś innego.
Oceniam na trzy.
Poniżej zwiastun.