Dekalog, Jeden
(Dekalog I)- 1988;
- reżyseria: Krzysztof Kieślowski;
- scenariusz: Krzysztof Kieślowski, Krzysztof Piesiewicz;
- wybrana obsada: Henryk Baranowski, Maja Komorowska, Artur Barciś, Maria Gładkowska, Wojciech Klata;
- muzyka: Zbigniew Preisner;
- gatunek: dramat.
2017 postanowiłem rozpocząć postanowieniami. Jest wśród nich kilka filmowych, ale więcej prywatnych, osobistych, z którymi pewnie się z Wami nie podzielę. Do filmowych należy między innymi przypomnienie sobie Dekalogu Kieślowskiego. Większość nowel pamiętam, ale myślę, że warto to sobie odświeżyć.
Nie wiem czy wiecie, ale najpierw powstał świetnie przyjęty Krótki film o zabijaniu. Dopiero po jego międzynarodowym sukcesie Kieślowski zgodził się nakręcić cały Dekalog.
"Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną"
Krzysztof jest niewierzącym pasjonatem nowych technologii. W domu buduje system, który będzie wszystkim zarządzać, a w życiu kieruje się zdroworozsądkowym podejściem do świata, w którym podstawowym wyznacznikiem się matematyczne wywody. Krzysztof ma syna, Pawełka, który podziela pasję ojca, ale jednocześnie dostrzega, że na świecie są rzeczy, które nie dają się wytłumaczyć. Komputer nie wie przecież o czym śnimy, co to są uczucia, czym jest dusza. Paweł bardzo chce przed świętami iść na łyżwy na okoliczne jeziorko. Jest mroźna zima i wszystko wskazuje na to, że lód powinien być odpowiednio wytrzymały. Krzysztof zbiera informacje o pogodzie i wykorzystuje swój komputer do obliczeń grubości warstwy lodu... jak to się kończy - doskonale wiemy - końcowe sceny wielokrotnie miałem przed oczami. Mocno mi się wbiły w pamięć.
Podczas ostatniego seansu zwróciłem uwagę na coś jeszcze. Scena poświęcona grze w szachy, gdzie jedna zawodniczka gra z kilkoma przeciwnikami jednocześnie. Przeważnie wygrywa, ale z Krzysztofem i Pawełkiem przegrywa. Decydujące znaczenie ma tu obserwacja chłopca - przeciwniczka gra szablonowo, niczym komputer. Można ją zaskoczyć.
Nie należę do osób specjalnie wierzących, ale fabuła i dialogi w Dekalogu Pierwszym mi się spodobały. Nie było to zbyt nachalne, a muzyka Preisner'a idealnie pasowała do obrazu. Świetna rola młodziutkiego Klaty.
Zakończenie było trochę przesadzone, ale i tak oceniam na dziewięć.
Kiedyś to były zimy :-)