BFG: Bardzo Fajny Gigant,
(The BFG) - 2016;
- reżyseria: Steven Spielberg;
- scenariusz: Melissa Mathison;
- wybrana obsada: Mark Rylance, Ruby Barnhill, Penelope Wilton, Rebecca Hall;
- gatunek: familijny, fantasy.
Lubię Spielberga. Większość jego filmów mi się podoba, reżyser doskonale wie jak uwieść widza i sprawić by po seansie wyszedł z burzą emocji. Nazwisko reżysera wystarczyło bym poszedł na BFG do kina. Po seansie mam wrażenie, że to nie Steven robił ten film.. że firmuje nazwiskiem, ale nawet nie obejrzał tej produkcji do końca.
BFG to zdecydowanie najsłabszy film Spielberga jaki widziałem. Rozczarowanie na pełnej linii. Film jest ekranizacją powieści Roalda Dahla (Wielkomilud), która cieszy się sporym uznaniem wśród czytelników, ale doskonale wiemy, że to czasem za mało do stworzenia udanego filmu. Kino rządzi się całkiem innymi prawami niż literatura. W ekranizacji BFG chyba brakło pomysłu dla kogo ma być zrobiony ten tytuł. Dorośli kompletnie się nudzili, a i dzieci nie bawiły się zbyt dobrze.
Powiem otwarcie - film nie tylko mnie nudził, ale także drażnił. Rzadko to się zdarza, ale było zbyt wiele elementów, które mnie wkurzały. Fabuła, główna bohaterka, brak napięcia, dialogi, tempo (raczej jego brak) akcji no i przede wszystkim muzyka. Bronią się tylko efekty specjalne, ale to przecież za mało.
Te wszystkie elementy w dobrym kinie świetnie ze sobą współgrają. W BFG było dokładnie odwrotnie - wszystko trzeszczy w szwach. Połączenie świata ludzi i wielkoludów Spielbergowi całkowicie nie wyszło. Zresztą ten drugi świat ograniczył się tylko do występowania kilku obleśnych olbrzymów.
Szkoda czasu na dalsze pisanie.
Warto tylko wspomnieć, że film kosztował 140 milionów dolarów, a póki co zarobił niespełna 50. Nie ma prawa się zwrócić. Mimo tej klapy Disney obecny rok powinien zaliczyć do udanych.
Steven zawiodłeś mnie- oceniam na naciągane pięć.
Poniżej zwiastun