Grimsby,
(The Brothers Grimsby) - 2016;
- reżyseria: Louis Leterrier;
- scenariusz: Sacha Baron Cohen, Phil Johnston, Peter Baynham;
- wybrana obsada: Sacha Baron Cohen, Mark Strong, Penélope Cruz, Isla Fisher, Rebel Wilson;
- gatunek: komedia, akcja.
Nie jestem fanem Baron'a Cohen'a. Przeważnie jego filmy mnie nie śmieszą i z takim nastawieniem poszedłem na Grimsby.
Norman mieszka w biednej dzielnicy gdzie jego jedynymi rozrywkami są: robienie dzieci oraz kibicowanie narodowej drużynie. Jest zerem totalnym, ale to zero po latach poszukiwań odnajduje podwójne zero, czyli swojego zaginionego brata, który pracuje jako agent służb brytyjskich. Wyrachowany, świetnie wyszkolony agent oraz zapijaczona sierota życiowa muszą wspólnie zmierzyć się z zagrożeniem terrorystycznym. Jest to kolejna komedia wyśmiewająca serię o agencie 007, ale w tym filmie jest coś więcej. Wyśmiewa też stereotypy dotyczące osiedli robotniczych. oraz kultury kibicowskiej, aż dziw, że gdzieś w tle nie usłyszałem języka polskiego. Całe szczęście, że jest ten genialny brytyjski akcent.
Jeśli do tego dodamy bardzo przyzwoity poziom realizacji, efekty specjalne, Penelope Cruz w drugim planie oraz sporo odwołań do innych filmów to powinien wyjść film, który powinien mi w pełni odpowiadać. Niestety tego nie zrobię. Nie przeszkadzają mi żarty społeczne, polityczne, czy też odbiegające od szeroko rozumianej poprawności politycznej , ale humor bazujący na genitaliach, rzygach, kupach i dupach całkowicie mi nie odpowiada. W tym filmie jest go stanowczo za dużo. Zresztą to już znak rozpoznawczy Cohena. Gdyby znał umiar w tej materii to jego filmy mogłyby się wspiąć na całkiem inny poziom. Zresztą to samo można powiedzieć o filmach Sandlera.
Grimsby wywołuje u mnie mocno mieszane uczucia. Mam sporo zastrzeżeń, ale pozostali uczestnicy seansu w kinie wydawali się być mocno rozbawieni i zadowoleni. Może mi brak dystansu do świata?
Najnowszy film Cohena dostaje naciągane sześć - możliwe, że po czasie ocena poleci w dół.
Poniżej zwiastun