Bullitt - 1968;
- reżyseria: Peter Yates;
- scenariusz: Alan Trustman, Harry Kleiner;
- wybrana obsada: Steve McQueen, Robert Vaughn, Jacqueline Bisset, Simon Oakland, Robert Duvall;
- kryminał, sensacyjny.
Ten tytuł to polecali mi absolutnie wszyscy. Ponoć pozycja obowiązkowa dla każdego kinomaniaka. Polecali, ale nie mogłem się przekonać, było kilka podejść, ale bez zapału. W końcu się udało. Nie będę pisał o fabule bo mnie zwyczajnie nie porwała - ot zwykły pościg za niebezpiecznymi przestępcami. Główny bohater (sorry Steve) też nie zachwyca. Na szczęście to nie fabuła, ani MaQueen sprawiają, że film ma cały czas grono wiernych fanów. Bullitt to przede wszystkim świetnie nakręcone sceny pościgów samochodowych. Oryginalne ujęcia i dynamiczny montaż (Oscar) sprawiają, że film w tej materii, mimo upływu pięćdziesięciu lat, nadal zachwyca.
Wrażenie też robią filmowe auta - te amerykańskie wozy mają coś w sobie...
Nie jest to kino familijne, ale panom polecam. Może teraz trzeba sobie odświeżyć Ronina?
Bullitt dostaje mocne siedem. Na ocenę wpływa też bardzo dobry soundtrack.
Poniżej zwiastun.