Bill Cobbs
-
Kolor pieniędzy - 1986
Kolor pieniędzy,
(The Color of Money) - 1986;
- reżyseria: Martin Scorsese;
- scenariusz: Richard Price;
- wybrana obsada: Paul Newman, Tom Cruise, Mary Elizabeth Mastrantonio, Helen Shaver, John Turturro, Bill Cobbs, Forest Whitaker;
- kategoria: dramat, sportowy, Oscar.
Eddie kiedyś był bardzo dobrym bilardzistą, który musiał szybko zakończyć karierę z powodu ustawiania partii. Eddie kocha bilard, ale równie mocno lubi zarabianie pieniędzy na obstawianiu wyników. Obecnie Eddie zajmuje się sprzedażą podrabianego alkoholu, ale cały czas marzy o wielkim powrocie. Idealna okazja nadarza się gdy w klubie poznaje młodziutkiego Vincenta. Chłopak ma olbrzymi bilardowy talent i z odpowiednim opiekunem mógłby zarabiać olbrzymie pieniądze, a z czasem wygrać mistrzostwa. Vincent może i ma talent, ale gra tylko dla przyjemności i chce grać tylko z najlepszymi. Nie rozumie, że odpowiedni dobór przeciwników pozwoli mu się ograć, a i przy okazji trochę zarobić. Podobny motyw pojawia się w wielu sportowych produkcjach. Osobiście fabuła lekko przypominała mi Gambit Królowej. -
Bodyguard - 1992
Bodyguard,
(The Bodyguard) - 1992;
- reżyseria: Mick Jackson;
- scenariusz: Lawrence Kasdan;
- wybrana obsada: Kevin Costner, Whitney Houston, Gary Kemp, Bill Cobbs;
- gatunek: sensacyjny.Od dłuższego czasu chodził za mną ten film. Próbowałem namówić członków rodziny na seans, ale nie wiedzieć czemu nikt nie chciał. Niby wiem, że to pozycja, którą wszyscy znają, ale nie ukrywajmy - takie pozycje można oglądać wielokrotnie, a poza tym znajomość często ogranicza się do stwierdzenia: Costner, Houston? Znam, nie dzięki.
No więc odświeżyłem sobie ten film. I z przykrością muszę stwierdzić, że Bodyguard się trochę postarzał. Ma wszystkie zalety, ale także wady kina początku lat dziewięćdziesiątych. Scenariuszowo jest naprawdę dobrze, ale tu nie ma co się dziwić - Kasdan pisze ponadczasowe scenariusze. Gorzej się ma sam poziom realizacji. Mam wrażenie, że obraz wymaga porządnej rekonstrukcji. Montaż trochę wzorowany na teledyskach lat osiemdziesiątych zdecydowanie jest najsłabszym ogniwem tego filmu. Aktorsko jest dobrze, ale też na kolana nikt nie powala. Siła tego filmu polega na prostej historii oraz świetnym soundtracku. Gdyby nie piosenki Whitney to nikt by o tym filmie już nie pamiętał.