Banshee (2013, Cinemax).
.. ależ ten czas leci.. kolejne dni mijają jakoś obok mnie. Mniej czasu na oglądanie i pisanie notek. Blog spadł na drugi plan. O Hollywood-news nawet nie wspomnę. Coraz mniej komputer w użyciu. Za każdym razem jak go otwieram to mi ciśnienie skacze, coś się przywiesza, zacina, nie działa.. lepiej się nie wkurzać.. zamknąć to pudełko i odpuścić.. ale przecież o serialu miało być.
Banshee to krótki serial (sezon pierwszy), który wyróżnia duża dawka seksu i przemocy. Możecie powiedzieć, że w Grze o Tron jest podobnie. Niby racja, ale tutaj przemoc jakoś bardziej "boli". To chyba staje się znakiem rozpoznawczym produkcji HBO. Małe, prowincjonalne miasteczko i złodziej, który udaje szeryfa. Małomiasteczkowe problemy i układy zderzają się z intruzami w wielkiego miasta. Kolejne odcinki ogląda się z dużym napięciem, ale finał mnie trochę rozczarował.. sons of anarchy to nie jest - ale poziom produkcji jest na wysokim poziomie. Aktorsko też jest dobrze. Główny bohater (Antony Starr) ma coś drażniącego, irytującego, ale mimo to przyciąga. W serialu zagrali również : Ivana Milicević, Ben Cross, Hoon Lee, Ulrich Thomsen.
Całość jest spójna i godna polecenia.
Oceniam na dziesięć
Poniżej przedstawiam zwiastun produkcji
Lubię te małe miasteczka